sobota, 14 czerwca 2014

3. Fucking car, fucking boyfriend, fucking everything

Dziękuję za 2000 tyś wyświetleń i komentarze :)

To ostatni rozdział w którym nie ma Justina, i taki "wprowadzający w Belle" XD jak to brzmi(wcale nie spojleruje). 

Mile widziane Wasze opinie w postaci komentarzy. 
Zapraszam również na ask'a. *u góry klikacie i was przekierowuje* 



ISABELLA
Położyłam walizki tuż koło mojej sporej szafy. W sumie nie wiem co spakować. Nie wiem czy tu jeszcze wrócę. To miejsce znaczy dla mnie tak wiele, tu się zaczęła moja samodzielność, w tym miejscu zrobiłam wiele rzeczy pierwszy raz. Tutaj spotkałam pierwszy raz mojego pierwszego chłopaka, tu się pierwszy raz z nim pocałowałam, tutaj pierwszy raz przypaliłam kurczaka, pierwszy raz zobaczyłam niechcący uprawiających sex przyjaciół, tutaj pierwszy raz nie mogłam spać przez czyjeś jęki, pierwszy raz zrobiłam domówkę właśnie w tym domu, z tego miejsca zgarnęła mnie pierwszy raz policja za zakłócanie ciszy nocnej, wiele innych rzeczy po raz pierwszy zrobiłam w tym domu. Ale przecież nie można tkwić w jednym miejscu, bo tyle tu się wydarzyło. Jeśli byśmy żyli według tej myśli, nikt nie wyprowadziłby się od rodziców, ba nasze matki nie wyszłyby ze szpitala bo "tam przecież stał się cud narodzin, moje dziecko tak wiele dla mnie znaczy". Nie mogę tu zostać, codziennie widywałabym człowieka który również pierwszy raz złamał mi serce. Nie wiem czy go kocham, czy kochałam, nie potrafię tego określić, był i niestety jest dla mnie ważny. Cholera! Wszystko jest cholernie ważne począwszy od tego domu, a kończąc na Mike'u. Po prostu muszę odciąć się od tego i zacząć nowy etap, co nie będzie proste. W obcym mieście którego nie znam, bez przyjaciół ani rodziny. Trudne wyzwanie, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Zdecydowałam, że spakuję wszystko, więc chyba będzie mi potrzebne trochę więcej walizek. Miałam kilka dorywczych prac, moi rodzice wysyłali mi pieniądze, a mieszkaliśmy tutaj za darmo, więc mogłam sobie pozwolić na kupowanie trochę większej ilości ciuchów niż przeciętna uczennica dwóch ostatnich  klas liceum. Zdjęłam wszystkie wieszaki z ubraniami i rzuciłam je na łóżko, wyciągnęłam wszystkie spodnie i zrobiłam to samo, Jess przyglądała mi się z zaciekawieniem. Wyjęłam szufladę ze stanikami i    majtkami oraz tą ze skarpetami i czymś skarpetopodobnym jak rajstopy i zakolanówki, zawartość wysypałam do jednej z walizek. Ta, nie jestem mistrzem pakowania i składania ale to nie ma znaczenia, skarpetki i tak się nie pogniotą. Opróżniłam resztę szafy, poszłam wraz z Jessicą do garderoby po kurtki w  pokrowcach i zimowe buty, które są w pudełkach. Mam nadzieję że upcham to w samochodzie razem z walizkami. Wróciłyśmy do pokoju zasłonięte tym wszystkim i odłożyłyśmy to na podłogę, podnosząc wzrok przestraszyłam się na śmierć. Anthony siedział na moim łóżku z rozbawiona miną.

-Nie śmiej się idioto, prawie umarłam, nie słyszałam jak wchodzisz- powiedziałam z pretensją i lekkim zdenerwowaniem.
-Trzeba było zobacz swoją twarz kiedy mnie zobaczyłaś.- wciąż chichotał.
-Egh, po prostu idź po jeszcze dwie walizki bo chcę zabrać też książki.-powiedziałam bez emocji.
-Tak jest sir.- zaczęłam się śmiać rzucając w niego poduszką.


-Jak Ty dajesz radę z Nim radę?- spytałam z uśmiechem moją przyjaciółkę.
-Nie jest tak źle, nadrabia kiedy jesteśmy sami.- poruszyła w  znaczący sposób brwiami.
-Jesteś totalnie zboczona, z kim ja się zadaje.
-Ze mną, ale już niedługo- powiedziała smutnym głosem i z przybitą miną.
-Ej, weź się nie rozklejaj, są telefony skype, będziemy się przecież odwiedzać. Daj spokój. Też będę tęsknić, ale muszę żyć swoim życiem.
-Wiem to wszystko, ale to nie jest fajne. Nigdy nie lubiłam pożegnań.-stwierdziła wzdychając. Przytuliłyśmy się kiedy wszedł nasz cudowny lokator.
-Oh, czy moja kobieta nie powinna przytulać mnie? To jakiś trik, żebym był zazdrosny?- zachichotałyśmy na jego dziecinność.
-Po prostu się żegnamy.
-Macie jeszcze czas, Bella musi się spakować. Do roboty, masz długą drogę przed sobą.- stwierdził Anthony
-Dzisiaj będę spać w hotelu, jutro wyjadę.
-Okej, jesteś pewna że nie chcesz zostać?
-Tak, już postanowiłam, nie chcę się widzieć z Mike'em, jestem pewna że tu przyjedzie.-powiedziałam
-Rozumiem. No panie, nie obijać się, musimy naszą Belle spakować.
Po tych słowach wzięliśmy się do pracy, ja układałam bluzki, bluzy, swetry, topy. Jess, sukienki, koszule, spódniczki. A nasz kolega spodnie, bo nic innego nie umiał, oczywiście skończył pierwszy ja ostatnia. Złapałam książki i upchnęłam je do ostatniej walizki razem z biżuterią. W jednej z poprzednich walizek spakowałam kosmetyki razem z jakimiś ubraniami. Mama Jessici, ma sklep z kosmetykami, a my po prostu korzystałyśmy. Obie wzięłyśmy po jednej walizce(ja dodatkowo pokrowiec z laptopem), a Anthony dwie. Musiało mu być ciężko, ta walizka którą ja niosłam była nieznośnie ciężka, a co dopiero dwie. Zanieśliśmy walizki do bagażnika, najpierw trzeba było złożyć siedzenia żeby wszystko się zmieściło. Zostało jeszcze trochę miejsca, mam nadzieję że wszystko wejdzie. Wróciliśmy do mieszkania po walizkę którą wziął nasz Macho. My zabrałyśmy pudełka z butami i kurtki, chodziłyśmy dwa razy po to wszystko. Kiedy wszystko umieściliśmy na miejscu, myślałam że mój samochód nie ruszy, był tak zapakowany że bałam się do niego wejść z myślą że może się zerwać zawieszenie. Moje kochanie na szczęście dało radę nas utrzymać kiedy do niego wsiadłam. Wyszłam jeszcze na zewnątrz by oddać moim zakochanym gołąbeczkom kluczę i się pożegnać.
-Zadzwoń jak dojedziesz- powiedziała Jessica.
-Oczywiście.- podeszłam i przytuliłam ich, każdego z osobna, staliśmy tam jakieś dziesięć minut, kiedy stwierdziłam że muszę jechać.
-Oh Bella, do jakiego hotelu jedziesz?- zapytał Anthony
-Do "Memphis", jest najdalej wysunięty w stronę LA w Palm Springs. Myślę że będzie okej, ma trzy gwiazdki.
-Trzymaj się kochanie- westchnęła moja przyjaciółka.
-Wy też, dzięki. No to do zobaczenia. Dzwońcie czasem.- uśmiechnęłam się słabo i wsiadłam do samochodu. Stali koło mojego okna i mi machali, zrobiłam to samo. Włożyłam kluczyki do stacyjki z które miałam w mojej tylnej kieszeni i odpaliłam samochód, wyjechałam z podjazdu na ulicę. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku, a zaraz po niej kolejne. Dlaczego żeby zaczęło się coś nowego, coś musi zakończyć się w tak okrutny sposób? To jest do bani. Przejechałam kilkanaście przecznic i nareszcie wjechałam na parking hotelu. Punkt I- zrobione, zostały jeszcze dwa. II- znaleźć mieszkanie które będę wynajmować, III- dojechać do LA, do mojego mieszkania. Póki co idzie gładko. Spojrzałam na zegarek, jest prawie trzecia w nocy, a ja nawet nie jestem senna. Wow, kawa robi swoje.Otarłam łzy z policzków, wyjęłam klucze ze stacyjki, zabrałam torebkę i podeszłam do tylnych drzwi, zostawiłam sobie na wierzchu ciuchy na jutro, pidżamę, oraz laptopa i kilka kosmetyków które teraz biorę ze sobą. Zamknęłam bagażnik, i nacisnęłam przycisk na kluczach blokujący samochód. Czuję się jak jakiś robot, robię po prostu automatyczne czynności. Ruszyłam w kierunku recepcji, zrobiłam kilka kroków i ujrzałam kobietę koło trzydziestki, która chyba trochę przysypia.

-Dobry wieczór, mogłabym prosić o pokój dla jednej osoby?
-Oczywiście, w którym skrzydle?- zapytała monotonnym głosem
-Proszę o coś najtańszego.- teraz będę musiała oszczędzać, nie mogę szastać pieniędzmi.
-Proszę, pokój 126, windą na drugie piętro, korytarzem w lewo, tam znajdzie Pani swój pokój.- uśmiechnęła się śpiąco.
-Dziękuję.- oddałam jej uśmiech.

Ruszyłam do windy, następnie korytarzem w lewo, i tak jak obiecała mi tamta kobieta, dotarłam do mojego pokoju. Otworzyłam go, zaświeciłam światło a moim oczom ukazał się beżowy pokój z brązowymi meblami i białą wykładziną, nie wiem kto to urządzał ale nie wygląda to dobrze. Jest czysto, a to jest najważniejsze. Zamknęłam za sobą drzwi, a następnie rzuciłam torebkę na łóżko razem z komputerem, a torbę na podłogę i zaczęłam wygrzebywać z niej mój nocny out-fit oraz kilka potrzebnych kosmetyków. Pociągnęłam za szary materiał który był moją koszulką do spania i czarne krótkie, materiałowe spodenki. Zabrałam szczoteczkę do zębów, szampon, żel pod prysznic, gąbkę, ręcznik, bieliznę, i szczotkę do włosów. Zgarnęłam to wszystko i ruszyłam w stronę łazienki, która wygląda o wiele lepiej niż pokój, jest czarna z czerwonymi akcentami. Posiada prysznic, umywalkę i oczywiście sedes. Nie należy może do największych, ale nie mam co narzekać, jest okej. Zdjęłam z siebie ciuchy i weszłam pod prysznic, puściłam ciepłą wodę, nałożyłam trochę żelu na moją gąbkę spongebob'a i zmyłam z siebie cały brud dzisiejszego dnia, następnie umyłam głowę. Spłukałam każdy centymetr kwadratowy mojego ciała i wyszłam z kabiny, owijając swoje ciało ręcznikiem. Założyłam czerwony biustonosz i czarne majtki, ręcznikiem osuszyłam trochę swoje, długie, brązowe włosy. Złapałam za koszulkę i naciągnęłam ją na ciało. Na nogi wsunęłam spodenki. Ruszyłam w kierunku umywalki, umyłam zęby a potem rozczesałam włosy. Kiedy skończyłam cały wieczorny rytuał, padłam na jedno osobowe łóżko. Wtuliłam się w poduszkę i po chwili usnęłam. Spało mi się tak dobrze, ale niestety obudził mnie mój telefon który nastawiłam sobie na godzinę jedenastą. Sięgnęłam na miejsce koło poduszki, pamiętając że tam kładłam w tym momencie najistotniejszą rzecz jaką posiadam. Złapałam za rączkę od pokrowca, a następnie wyjęłam laptopa. Włączyłam go i zaczęłam wpisywać na klawiaturze "Los Angeles, mieszkania do wynajęcia". Po dwóch godzinach szukania i dzwonienia, znalazłam mieszkanie jedno pokojowe, z kuchnią, niewielkim "salonem", malutkim balkonem i łazienką. Jest małe ale bardzo gustownie urządzone, ma wszystko to czego potrzebuję i w dodatku jest stylowe i nie drogie jak na mieszkania w LA. Trzeba ruszać jak najszybciej, już nie mogę się doczekać. Wyciągnęłam dżinsowe krótkie spodenki, które delikatnie odsłaniały moje pośladki, ale hej! Na plaży wszyscy mają odsłonięte tyłki, dlaczego miałabym się wstydzić teraz? Zsunęłam te które miałam obecnie na sobie i założyłam czyste. Moją górną częścią będzie pasująca do stanika koszula bez ramiączek, którą włożyłam do środka. Ruszyłam do łazienki w celu zrobienia makijażu. Nie nakładam podkład, po pierwsze jest lato a po drugie nie mam problemów z cerą. Usta musnęłam czerwoną szminką, oczy potraktowałam maskarą która doskonale podkreśliła moje spojrzenie. Jest okej. Włosy rozczesałam palcami, nie chcąc zniszczyć efektu fal. Na stopy założyłam czarne sandałki na płaskim obcasie, mam przed sobą długą drogę, nie będę się męczyć w obcasach. Wyszłam z pokoju z kluczami i portfelem w ręce, którymi zamknęłam drzwi. Wyszłam z hotelu w celu znalezienia jakiegoś śniadania. Przeszłam na koniec ulicy i zobaczyłam malutką restaurację. Weszłam do niej, uruchamiając dzwoneczki nad drzwiami. Podeszłam do lady witając się z średnio przystojnym nieznajomym.

-Dzień dobry.- odezwał się.- W czym mogę pomóc?
-Poproszę zestaw śniadaniowy, sok pomarańczowy i kawę, na wynos.
-Wszystko na wynos czy na miejscu.- chyba nie zrozumiał.
-Tylko kawę na wynos.- powiedziałam lekko poirytowana jego brakiem zrozumienia.
-Już się robi, proszę wybrać sobie stolik, a ja za kilka minut przyniosę pani zamówienie.

Usiadłam przy stoliku oczekując ma zamówienie, które po chwili otrzymałam. Spałaszowałam je w piętnaście minut i wróciłam z kawą do hotelu. Zabrałam moje rzeczy razem z laptopem i torebką w której trzymam telefon. Ponownie zablokowałam drzwi i ruszyłam do recepcji. Oddałam klucz, kulturalnie się żegnając. Bardzo przyjemne miejsce. Doszłam do samochodu, odblokowując go. Torbę i laptopa rzuciłam na tylne siedzenie, a torebkę i kawę umieściłam koło siebie. Włożyłam kluczyki do stacyjki i ruszyłam. Włączyłam radio, słuchając i podśpiewując najnowsze hity. Po drodze zajechałam do sklepu po kilka butelek wody i trochę słodyczy, długa droga przede mną. Wyjechałam z Palm Springs, z łezką w oku. Będzie mi brakować tego miasta. Jechałam drogą, tak po prostu myśląc o wszystkim, o Mike'u, o mojej przyszłości, o tym co osiągnęłam. Tak naprawdę przez cały czas pobytu w Palm Springs byłam uczepiona do niego. Z moich myśli, na Ziemię przywlókł mnie jakiś hałas, jakby silnik. Nagle usłyszałam jak moje koło pęka. Ja pierdole. Bosko. Marzyłam o tym. Zjechałam na pobocze i włączyłam światła awaryjne. Zgasiłam samochód i wyszłam na zewnątrz by upewnić się, co się stało.
Spojrzałam na koło, faktycznie rozerwane, ale co to był za hałas. Otworzyłam maskę i zobaczyłam że z jednego z miejsc dymi. Podeszłam do koło i zaczęłam w nie uderzać.
-Pieprzone auto, pieprzony chłopak, pieprzone wszystko.- wydzierałam się tak, że ludzie mogli pomyśleć że jestem wariatką. Zajebiście, jak się pieprzy to się pieprzy wszystko. Dobra, spokojnie Bella, zaraz coś z tym zrobimy. W bagażniku mam koło zapasowe w podłodze. Oh nie. Jak ja mam wyjąć te walizki. Potrzebny mi będzie lewarek, żeby zmienić koło. Boże, dlaczego mnie to spotyka. Potrzebuję kawy, żeby przejść to gówno. Picie jej zajęło mi jakieś dziesięć minut. W tym czasie myślałam co zrobić najpierw, stwierdziłam że najlepiej wziąć narzędzia i ogarnąć co się dzieje pod maską. Sięgnęłam pod siedzenie pasażera by wyciągnąć potrzebną mi skrzynkę, gdy podniosłam wzrok ujrzałam...........


                                                                                                                                   

5 stron, 1962 wyrazy. Jak myślicie kogo ujrzała nasza Bella? Ja już wiem.BTW. nareszcie się zacznie jakaś akcja XD potem będzie tylko coraz ciekawiej :)













7 komentarzy:

  1. JUSTINKA <3 !
    Yep, czekałam na to i czekam nadal.
    Świetnie opisane, tylko mogłabyś jeszcze troszkę popracować nad błędami ortograficznymi, ale tak to wszystko w jak najlepszym porządku.
    Nie mogę się doczekać, także pisz szybciutko.
    Pozdrawiam. :)
    Do następnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział napisany, czeka na sobotę :P

      Usuń
    2. CZEMU DOPIERO W SOBOTĘ :( ?

      Usuń
  2. No mam nadzieję, że Justina! Podoba mi się jak piszesz, tylko czasami mogłyby być to dłuższe zdania, ale to tylko tak..
    Jeśli chcesz możesz wpaść do mnie :) http://do-you-wanna-fight.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. zajfajne ... :) kocham te opowiadania :)
    SĄ NAJLEPSZE ... :)
    <3333333333333333333333333333
    jak coś to zapraszam do mnie : http://jus-bieb-lov-sto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rawr<3 ! Zajebisty czekam na nexta :* :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)